Cześć!
Niebawem minie rok od mojego wymarzonego koncertu zespołu Depeche Mode.
Wydarzenie miało miejsce w Łodzi. Towarzyszyli mi rodzice oraz ciocia Gosia i wujek Krzysztof. Mieliśmy zarezerwowany hotel, w którym miałam osobny pokój. W hotelu wymieniłam kilka zdań z sympatyczną dziewczyną, która również uczestniczyła w koncercie. Niestety, nie pamiętam jej imienia i nie mam z nią kontaktu. Kilka godzin przed koncertem dotarliśmy na halę. Zajęłam z mamą miejsce na trybunach, a tato poszedł odprowadzić wózek do szatni. W tym czasie poznałam Piotra, który również uczestniczył w koncercie. Był przebrany za króla.
To on zorganizował akcję upamiętniającą nieżyjącego członka zespołu. Akcja polegała na zapaleniu latarek w telefonach przez odpowiednie osoby tak, by światełka utworzyły kształt lornetki złożonej z ludzkich rąk.
O godzinie 20 zaczął się koncert. Ilość ludzi zapierała dech w piersiach. Na piosence ,,Everything counts" fani założyli białe rękawiczki i zaczęli machać rękami.
Widok z trybun był niesamowity. Wreszcie miałam okazję usłyszeć na żywo moje ulubione utwory ,,Walking in my shoes'' i ,,It's no good". Po powrocie do hotelu byłam przepełniona emocjami. Zasnęłam dopiero po północy. Czułam wdzięczność i szczęście.
Dziękuję za uwagę!
Natka
Komentarze
Prześlij komentarz